Kiedyś, razem z koleżanką robiłam projekt na temat legend miejskich.
Zdecydowanie najpopularniejszą jest historia o Slendermanie. Zapewne wielu z Was grało w tą grę :)
Jeszcze niedawno u nas w mieście krążyła plotka o kobiecie, która jechała autem i zobaczyła autostopowicza, który miał małą walizkę (jak biznesmen :)). Zatrzymała się i zaprosiła go do samochodu. Kiedy jechali, ten facet powiedział, że ładnie wyglądałaby w trumnie.
Ona się zatrzymała i powiedziała, że coś się stało z samochodem, więc on wyszedł, a ona mu odjechała. W domu zorientowała się, że zapomniał walizki i jak ją otworzyła, jej oczom ukazała się...
SIEKIERA!
Oczywiście to była tylko zmyślona historyjka, ale wiele osób się bało tego gościa.
Potem okazało się, że w wielu innych miastach mówili to samo...
Legendy miejskie są jak zwykle legendy, tylko trochę uwspółcześnione. Wiele tych historii jest nieprawdziwych.
Podejrzewam, że znacie mit o Slendermanie, więc nie będę się na nim skupiać.
Chciałabym przedstawić trochę inne ,,historie".
Robotnik oparty o betoniarkę wytrząsał sobie coś z butów. Zobaczył to jego kolega i pomyślał, że betoniarka ma przebicie i oparty o nią człowiek trzęsie się z powodu porażenia prądem. Aby ratować go i odłączyć od źródła prądu, kolega wziął łopatę i uderzył opierającego się w rękę, ręka została złamana.
Legenda Polska znana już w latach 80. Taka trochę bez sensu, ale ludzie w nią wierzyli.
Obraz jest o tyle przerażający, o ile podobno można od niego zwariować, co ilustruje przypadek niejakiej Mery, której życie zmienił ten właśnie obrazek.
Kurde...
Tzn. wiem, że to tylko legenda, no ale mimo wszystko to jest strasznie przerażające.
Jest jeszcze jedna sprawa.
Mianowicie, pewnie słyszeliście kiedyś o tramwaju widmo w polskich miastach.
Tutaj trochę na ten temat.
Temat sprzed 2 lat ma jednak racjonalne wyjaśnienie.
Muszę przyznać, że spodziewałam się czegoś bardziej tajemniczego.
Muszę dodać, że mieszkam w małej wiosce, gdzie było wiele ciekawych legend.
Na przykład:
Przed kapliczką stoi bardzo stary dom, w którym kiedyś mieszkał taki pan.
Podobno w piwnicy było drzewo o nazwie diablica, które w nocy piszczało. Jak byłam mała, chciałam szukać tego drzewa, ale mieszkał tam jego syn.
Poza tym, dawno temu mieszkała u nas czarownica, która mogła zsyłać klątwy na zwierzęta (np. krowy, żeby nie dawały mleka, a kury jajek).
Było ich jeszcze bardzo dużo.
Poza tym, w moim regionie bardzo rozpowszechnione są pogańskie demony, takie jak topielce czy nocnice. Znam wiele historii na ten temat, więc jeśli ktoś jest zainteresowany, może pisać :)
Jeśli Wy znacie jakieś ciekawe legendy miejskie- piszcie :)
Zdecydowanie najpopularniejszą jest historia o Slendermanie. Zapewne wielu z Was grało w tą grę :)
Jeszcze niedawno u nas w mieście krążyła plotka o kobiecie, która jechała autem i zobaczyła autostopowicza, który miał małą walizkę (jak biznesmen :)). Zatrzymała się i zaprosiła go do samochodu. Kiedy jechali, ten facet powiedział, że ładnie wyglądałaby w trumnie.
Ona się zatrzymała i powiedziała, że coś się stało z samochodem, więc on wyszedł, a ona mu odjechała. W domu zorientowała się, że zapomniał walizki i jak ją otworzyła, jej oczom ukazała się...
SIEKIERA!
Oczywiście to była tylko zmyślona historyjka, ale wiele osób się bało tego gościa.
Potem okazało się, że w wielu innych miastach mówili to samo...
Legendy miejskie są jak zwykle legendy, tylko trochę uwspółcześnione. Wiele tych historii jest nieprawdziwych.
Podejrzewam, że znacie mit o Slendermanie, więc nie będę się na nim skupiać.
Chciałabym przedstawić trochę inne ,,historie".
KAMYK WYSOKIEGO NAPIĘCIA
Robotnik oparty o betoniarkę wytrząsał sobie coś z butów. Zobaczył to jego kolega i pomyślał, że betoniarka ma przebicie i oparty o nią człowiek trzęsie się z powodu porażenia prądem. Aby ratować go i odłączyć od źródła prądu, kolega wziął łopatę i uderzył opierającego się w rękę, ręka została złamana.
Legenda Polska znana już w latach 80. Taka trochę bez sensu, ale ludzie w nią wierzyli.
BIAŁA PLAMKA NA SPODZIE HAMBURGERA
[…] historia białej plamki na spodzie bułki z McDonalda — ponoć jest to znamię pozostawione po wstrzyknięciu do jej wnętrza środków przeciwwymiotnych.W rzeczywistości taka plamka to pęcherzyk powietrza wytwarzający się podczas pieczenia. Co nie zmienia faktu, że w ,,restauracjach" typu fast food jest wiele syfu.
SMILE DOG
Ta historia cholernie mnie przeraziła. Jakoś nie mam ochoty oglądać prawdziwego Smile.jpg
Smile.jpg jest obrazkiem mającym wywoływać u oglądających go koszmary i zmiany w zachowaniu. Mimo tego, iż nie ma na nim rzeczy przerażających, ludzie, którzy go widzieli, twierdzą, że wywołał u nich paniczny, chorobliwy wręcz strach. Nie wiadomo skąd się wziął, ani w jakim celu został stworzony. Przedstawia uśmiechniętego psa w ciemnym pokoju. Nowsza wersja obrazka, stworzona na fali popularności pierwowzoru, przedstawia psa innej rasy niż oryginał, i jest wykonana w dziwacznej kolorystyce....Jest to zdjęcie przerażająco uśmiechającego się psa, w mrocznym pokoju. Obraz, który wstawię poniżej nie jest oryginałem, po pierwsze dlatego, że nie chce widzieć prawdziwego, a po drugie bardzo trudno go znaleźć, bo jest wiele podróbek.
Obraz jest o tyle przerażający, o ile podobno można od niego zwariować, co ilustruje przypadek niejakiej Mery, której życie zmienił ten właśnie obrazek.
CZARNOOKIE DZIECI
Mam schizę...Pierwsze dobrze udokumentowane i dyskutowane spotkanie pochodzi od reportera Briana Bethela z 1998 roku. W jego opowieści, dwoje dzieci (nie całkiem nastolatki, ale prawie) podeszło do niego, kiedy siedział w samochodzie zaparkowanym na parkingu. Z wyglądu, dzieci wyglądały normalnie, nosząc modne ubrania i miały bladooliwkową skórę. Zauważywszy, że to dwaj chłopcy, Bethel poczuł obezwładniający strach, który opisuje “Czułem jak uczucie <walcz albo uciekaj> nadchodzi. Coś, czułem to instynktownie, było nie tak, ale nie wiedziałem, czym mogłoby to być”.Twierdząc, że są w drodze do kina, ale zapomnieli pieniędzy z domu, dwaj chłopcy poprosili Bethela o podwiezienie do domu. Kiedy Betel odmówił, dzieci wydawały się być zezłoszczone i cały czas prosiły o podwiezienie. Kiedy strach i panika rosły u Bethela, poczuł, że chce otworzyć drzwi. Jednakże, kiedy Betel zobaczył ich oczy, prymitywny strach wziął górę i go sparaliżował; dzieci miały czarne jak węgiel oczy, całkowicie pozbawione tęczówek i źrenic.Jakby przeczuwając, że ich szansa dostania do samochodu maleje, dzieci stały się bardziej natarczywe I wymagające. Bethel był w stanie w końcu przemóc strach i odjechać. I pomimo iż jego historia brzmi jak z horroru, są inne sprawozdania, uwierzytelniające je.Większość spotkań zachodzi w domach. Słychać pukanie do drzwi, a pod drzwiami stoi dziecko w wieku od 12-17 lat. Ubranie ma normalne i wydaje się całkiem zwykłe. Ale wtedy nagły strach i poczucie, że coś jest nie tak przychodzi. No i oczywiście, te oczy.Czarnookie Dzieci zawsze będą prosić o wpuszczenie do domu. Będą twierdzić, że muszą skorzystać z telefonu, ponieważ się zgubiły lub zepsuł się im samochód. Czy ktoś kiedykolwiek wpuścił je do środka? Nie wiadomo. Prawie wszyscy ludzie, którzy mieli bliskie spotkanie z Czarnookimi Dziećmi, czuli obezwładniający strach i odmawiały pomocy lub wpuszczenia ich do środka. To tylko denerwuje dzieci, które zdają się tracić cierpliwość i nalegają na wpuszczenie ich do środka. Poza tym, nie opuszczą miejsca spotkania dopóki osoba, z którą mają kontakt nie zamknie drzwi lub nie odejdzie z miejsca spotkania.
Kurde...
Tzn. wiem, że to tylko legenda, no ale mimo wszystko to jest strasznie przerażające.
Jest jeszcze jedna sprawa.
Mianowicie, pewnie słyszeliście kiedyś o tramwaju widmo w polskich miastach.
Tutaj trochę na ten temat.
Temat sprzed 2 lat ma jednak racjonalne wyjaśnienie.
Muszę przyznać, że spodziewałam się czegoś bardziej tajemniczego.
Tramwaj widmo w czwartek wieczorem wyjechał z zajezdni w katowickim Zawodziu, pojechał na plac Wolności, zawrócił i na rynku skręcił na Rondo im. gen J. Ziętka. Do poniedziałku będzie się pojawiał po zmroku na torach między Bytomiem a Katowicami. Tajemnicę tramwaju widmo wyjaśnia Łukasz Kałębasiak, rzecznik Instytucji Kultury Katowice - Miasto Ogrodów. - Ghost Tram to wyjątkowy projekt przygotowany specjalnie dla Katowic przez niemieckiego artystę Mischę Kuballa. Jedni artyści pracują w drewnie, inni malują na płótnie, a Kuball tworzy za pomocą światła. W Toronto rozświetlał kolejne okna w wielkim wieżowców za pomocą windy i dwóch ludzi myjących okna. Zmienił nocny pejzaż Wuppertalu tworząc świetlne instalacje na fasadach wieżowców jednego z kampusów tamtejszego uniwersytetu. Dzięki światłom LED sprawił, że most w miejscowości Tokushima w Japonii falował w rytm własnej muzyki - wyjaśnia. To właśnie Miasto Ogrodów odpowiada za ten nietypowy projekt artystyczny. Kuballa na potrzeby katowickiego projektu w tramwaj widmo przemienił wagon 105 N. Po co? - Światło symbolizuje u niego radość, nadzieję, życie i ciepło. Dlatego Ghost Tram ma nie tyle straszyć, co rozjaśniać ulice Katowic i Górnego Śląska, dając nam odrobinę światła i ciepła na koniec zimy - tłumaczy Kałębasiak.Podejrzewam, że dzisiaj w nocy będę spać przy oświeconym świetle, bo tych legend jest multum.
Muszę dodać, że mieszkam w małej wiosce, gdzie było wiele ciekawych legend.
Na przykład:
Przed kapliczką stoi bardzo stary dom, w którym kiedyś mieszkał taki pan.
Podobno w piwnicy było drzewo o nazwie diablica, które w nocy piszczało. Jak byłam mała, chciałam szukać tego drzewa, ale mieszkał tam jego syn.
Poza tym, dawno temu mieszkała u nas czarownica, która mogła zsyłać klątwy na zwierzęta (np. krowy, żeby nie dawały mleka, a kury jajek).
Było ich jeszcze bardzo dużo.
Poza tym, w moim regionie bardzo rozpowszechnione są pogańskie demony, takie jak topielce czy nocnice. Znam wiele historii na ten temat, więc jeśli ktoś jest zainteresowany, może pisać :)
Jeśli Wy znacie jakieś ciekawe legendy miejskie- piszcie :)
0 komentarze