Każdy rodzic robi wszystko, aby uchronić swoje dziecko od niebezpieczeństw, albo jest już tak zirytowane jego zachowaniem, że jest w stanie wymyślić wszystko, żeby było grzeczne.
Mnie rodzice straszyli wieloma rzeczami:
Mamy dość dalekiego sąsiada, który nazywa się Zdzisiu.
Jak byłam niegrzeczna mama mówiła mi, że przyjdzie i weźmie mnie do worka.
Najgorsze były wieczory kiedy chodził przed naszym domem i siostra mówiła mi, że czycha na mnie a w worku ma już kilka dzieci.
To było okropne!!!
Poza tym, miałam strasznie dziwaczny nawyk:
No więc wsadzałam sobie palec do pępka.
Rodzice mówili, że jak dalej tak będę robić to mi wyleci woda i będzie się tak lała.
Oczywiście nie przestałam :)
Poza tym na potrzeby tego posta popytałam moją rodzinką czym ich kiedyś straszono:
Czarna Wołga
Podejrzewam, że jak zapytacie swoich rodziców to na pewno opowiedzą Wam o Czarnej Wołdze.
Jest to historia o czarnej limuzynie marki GAZ-21 Wołga, którą rzekomo porywano dzieci.
Według niektórych wersji czarna wołga miała białe firanki w oknach, inne wspominały o białych oponach lub o braku tablic rejestracyjnych. Jeździli nią księża lub zakonnice, Żydzi, SB, ewentualnie wampiry lub sataniści. Samochód miał krążyć po drogach po zmroku, a jego kierowca porywał dzieci i spuszczał im krew jako lekarstwo dla bogatych Niemców umierających na białaczkę.
Historia z czarną wołgą powróciła w zmienionej wersji pod koniec XX wieku. W tym wariancie opowieści tajemniczy osobnik miał podróżować czarnym bmw lub mercedesem (czasem z rogami zamiast bocznych lusterek czy z rejestracją składającą się z trzech szóstek). Ponoć kierowcą tego auta był sam Szatan o wyglądzie (między innymi) skinheada, który zabijał przechodniów pytając ich o godzinę, o której rzekomo później umierali.
Teraz odsyłam do artykułu, który pojawił się ok. 2 lata temu na polskich serwisach internetowych i jest naprawdę bardzo ciekawy.
Wg współczesnych Czarna Wołga istniała naprawdę!!
Nocnice
Mój tata od dziecka związany jest z folklorem i górami.
Podejrzewam, że spotkaliście się kiedyś z tym określeniem, ponieważ pochodzi od Słowian.
Jest to postać, w sumie to raczej demon zabijający ludzi podczas snu.
Właśnie tym straszyli moich rodziców (chociaż moją mamę pod inna nazwą- Świecurka)
Mnie także tym straszyli, szczególnie moi bracia, którzy często jak, np. byliśmy w lesie mówili różne straszne rzeczy.
Jedną z taką historii jest opowieść mojego brata, który uciekał kiedyś przed nocnicą i ja mu głupia uwierzyłam.
Pamiętam jak rodzice kiedyś mówili mi, że jak będę się bawić zapałkami to się zsikam w nocy.
W sumie to mówią mi to do dzisiaj, dlatego dopiero po wielu próbach z ogniem przekonałam się, że to nieprawda.
Poza tym, podobno jak siedzi się na trawie albo betonie to dostanie się wilka do tyłka.
Do dzisiaj nie wiem o co w tym chodzi.
A jak Was straszyli rodzice?
Wydaję mi się, że dorośli jednak są w stanie wymyślić wszystko byleby tylko mieć trochę spokoju :)
0 komentarze