Pozdrawiam Was serdecznie z Krakowa!!!
I zarazem przepraszam za to, że tak długo nic nie pisałam, ale szczerze obiecuję poprawę :)
Kraków to naprawdę bardzo piękne miasto. Nie da się tu nudzić. Co chwila pojawia się jakaś atrakcja, chociażby jakichś oryginalny budynek czy przecznica. Myślę, że większość z nas choć raz było w Krakowie, a jeśli nie to naprawdę warto!
Jeśli chodzi o moją szkołę, czyli II LO, czyli Sobieszczak to jest naprawdę świetna. Trafiłam do klasy M+, czyli rozszerzenie matematyki. W drugiej klasie planuję rozszerzyć także fizykę i biologię. Jest to bardzo dziwny zestaw, ale nie wyobrażam sobie wybrać innych przedmiotów.
Moja klasa jest w porządku. Owszem, zdarzają się osoby, które nie są w moim typie i podejrzewam, że się nie zaprzyjaźnimy, ale zdecydowana większość to bardzo ciekawe osoby, które wprowadzą w moje życie coś nowego.
Pierwsze co mnie zaskoczyło to to, że poziom nauki. Jest on bardzo wysoki, szczególnie z matematyki i praktycznie sobie nie radzę. Najgorsze jest to, że mam wrażenie, że wszyscy uczniowie to wszystko umieją i są tacy super ze wszystkiego, a ja jestem nikim. Nie polecam nikomu się tak poczuć.
Kolejnym zaskoczeniem jest to, że trafiłam do grupy podstawowej z angielskiego. Nie no, myślę że sobie na to zasłużyłam! Przez ostatnie kilka miesięcy dosłownie nic nie włożyłam w naukę tego języka. Jednakże jest mi bardzo łatwo w tej grupie, bo jestem na wyższym poziomie niż pozostali.
Ostatnio było także ślubowanie. Sobieski to szkoła z tradycjami. Wszystko ma swoje znacznie, dlatego logiczne było, że oficjalne rozpoczęcie roku będzie bardzo uroczyste. Zaczęło się od Mszy Św. w kościele na Wawelu (oczywiście mnie na niej nie było, bo mi się nie chciało). Następnie wszystkie klasy pierwsze (a jest ich 10) przeszło ulicą Grodzką na plac Mariacki. A tam były różne przemówienia i inne duperelki. Dla mnie najważniejsze było w tamtym momencie to, że jest piątek i wracam do domu. PRAWDZIWEGO domu!
A jeśli chodzi o dom, to pod tym względem jest mi cholernie ciężko. Mieszkam u cioci w mieszkaniu, jednakże teraz wyjechała na wakacje i została sama. Wracając ze szkoły mam ochotę umrzeć. Nie ma nikogo do kogo mogę się odezwać.
Nic.
A co najważniejsze- nie ma mamy i taty.
To jest dla mnie najbardziej bolesne.
Dopiero teraz jestem w stanie ich w pełni docenić.
Wiem, że nie mogę się poddać. Początki są zawsze najgorsze, po prostu muszę to przejść.
Jednakże wierzcie mi: to nie jest takie proste.
Trochę za wcześnie wyprowadziłam się z domu. Zdecydowanie za wcześnie.
Uważam że nie jestem jeszcze gotowa, no ale nie ma już odwrotu.
Wierzę, że sobie poradzę :)
Niedawno wstąpiłam na Kazimierz. Nie wiedziałam o tym, że takie coś w ogóle istnieje.
Nie żałuję, bo jest tam naprawdę pięknie.
Można powiedzieć, że ,,odkryłam'' dzielnicę żydowską, która ma w sobie swój klimat.
Poza tym widziałam chłopaka, który miał latającą deskorolkę!!! Naprawdę!!!
Idąc dalej natrafiłam na dwa kościoły, a przy jednym z nich źródełko, z ,,Wodą zdatną do picia"(była obrzydliwa) oraz fontannę, w której tkwił martwy gołąb.
Na końcu był czas na odpoczynek, więc usiadłam na murku nad Wisłą i tak skończyła się moja wycieczka :)
Kraków kryje w sobie naprawdę wiele ciekawych miejsc i postanowiłam, że będę je na bieżąco odkrywać. W końcu ile można się uczyć!?
Porobiłam też kilka fotek moim Szajsungiem i wiadomo nie są one wyjątkowe.
Po prostu zdjęcie.
Mam nadzieję, że moja fotografia Was nie zrazi :)
Cmentarz żydowski. Zgadnijcie gdzie się znajduje :)
Mery- Miszcz Selfie
Ta kulka jest genialna!!! (tak wiem, że to balon...)
PS: Napiszcie jak u Was wyglądają pierwsze dni w szkole :)
PPS: Jeśli ktoś z Was mieszka w Krakowie to bardzo chętnie się z Wami spotkam :)