Hmmm....
Czy naprawdę warto pisać coś czego najprawdopodobniej nigdy w życiu nie wydamy tylko będziemy sobie czytać wieczorami i żałować, że ni wysłało się tego do jakiegoś wydawnictwa?
Znowu hmmmm....
Myślę, że warto.
Ja sama mam pozaczynane chyba trzy książki w tym jedną, którą piszę na poważnie.
Piszę ją tylko dla siebie, bo obawiam się komuś ją pokazać.
Taki układ mi pasuje.
Pisanie książek pozawala tak jakby wypisać to wszystko co Ci przeszkadza i boli, żeby potem lepiej na wszystko patrzyć.
Coś jak pamiętnik, tylko opisuję Ciebie jako kogoś innego.
Niedawno na bierzmowanie dostałam od cioci książkę Reginy Brett ,, Bóg nigdy nie mruga".
Pierwsze odczucie: ,, Cooo znowu o Boguu?"
Spodziewałam się, że ciągle będzie coś typu: ,, Bóg jest miłością" , ,, Kochaj go, bo inaczej pójdziesz do piekła"itp.
Jakże się zdziwiłam!!!
Książka jest naprawdę fajna i wcale nie jest jakaś multi religijna, bo porusza też sprawy normalnego człowieka.
A co to ma wspólnego z pisaniem?
Ano trochę tak :)
Lekcja 18 jest całkowicie temu poświęcona:
Pisarzem jest ten, kto pisze.
Jeśli chcesz być pisarzem, pisz.
Przyznam szczerze bardzo mnie ten rozdział zmotywował. Był to wtedy akurat mój pisarski kryzys. Dawno nie pisałam, a jak mówiłam sobie: ,, Marysia, pisz!!!" zawsze było coś ważniejszego.
Rozdział jest niedługi, więc go tutaj napiszę :)
Staliśmy w kolejce wijącej się między dwiema przecznicami, drżąc na wietrze.
Faktyczni i niedoszli pisarze zjawili się tłumnie przed kaplicą Uniwersytetu Case Western Reserve. Wyglądaliśmy jak zjazd klonów. Na „Rozmowę z Anne Lamott” przyszły niemal wyłącznie kobiety w średnim wieku, wszystkie z tym samym wygłodniałym spojrzeniem.
Chciałyśmy poznać kobietę, której książki leżały na naszych szafkach nocnych. Przyszła na spotkanie w chustce zawiązanej na dredach, ubrana w spłowiałe błękitne jeansy i białą koszulę z długimi rękawami, która elegancją dorównywała koszuli nocnej, ale na niej wyglądała świetnie. Lamott stara się współpracować z łaską, stosując trzy proste zasady: zwolnij, oddychaj, idź na spacer. Nie jest człowiekiem bez skazy.
Kiedyś napisała: „Kiedy Bóg chce zrobić coś cudownego, On lub Ona zawsze zaczyna od rzeczy trudnych; kiedy Bóg chce dokonać czegoś zdumiewającego, On lub Ona zawsze zaczyna od rzeczy niemożliwych”. Pierwszy raz zetknęłam się z jej twórczością w książce Bird by Bird: Some Instructions on Writing and Life. („Ptak po ptaku. Kilka wskazówek o pisaniu i życiu”).Czytała ją większość pisarzy. To już klasyka.
Pomysł na tytuł pojawił się pewnego dnia, kiedy brat Anne, wówczas dziesięcioletni, męczył się nad referatem o ptakach do szkoły. Miał trzy miesiące, żeby go napisać, ale zabrał się za to w ostatniej chwili. Bliski łez, usiadł za biurkiem, obłożony książkami o ptactwie, których dotąd nawet nie otworzył. Jego tata pocieszył go tymi słowami:
– Ptak po ptaku, kolego. Po prostu opisz je po kolei, ptak po ptaku.
Skończ jedno opowiadanie. Jeden wiersz. Obiecaj sobie doprowadzać do końca to, co zaczynasz. A jeśli nie wiesz, od czego zacząć, zacznij od swojego dzieciństwa. Oto cała filozofia pisania. To samo dotyczy większości pozornie przytłaczających projektów i planów: wystarczy robić je krok po kroku, ptak po ptaku. Anne kazała nam pisać o tym, co chce zostać opisane. Zadaj sobie pytanie: Ile jesteś w stanie z siebie dać? Ucisz głosy w swojej głowie, nieważne, czy należą do twoich rodziców, nauczycieli, czy otaczającego cię środowiska. A potem usiądź i napisz pierwszą, kiepską wersję.
Radziła nam wsłuchać się w podszepty Ducha Świętego, swój wewnętrzny głos, swoją intuicję. Powiedziała, że nawet ludzie pozbawieni ambicji pisarskich odpowiadają na ten twórczy zew. Po prostu opowiedz swoje historie własnym głosem. To właśnie chcą czytać inni.
Czy to może być aż tak proste? I skąd brać historie do opowiadania?
– Znajdziecie je w sobie, są niczym klejnoty w waszych sercach – odpowiedziała.
Wyszliśmy ze spotkania, nie mając zielonego pojęcia, jak wydać książkę. Zamiast tego dowiedzieliśmy się, od czego zacząć: słowo po słowie. Linijka po linijce. Ptak po ptaku.
Większość ludzi unika tego punktu wyjścia. Często mnie pytają, jak się zostaje pisarzem. Nie wiem, znam za to świetne sposoby, jak nim nie zostać:
Oglądaj godzinami bezsensowne programy w telewizji. Sprawdzaj skrzynkę e-mailową. Rozmawiaj na czatach z przyjaciółmi. Wchodź na fora dla pisarzy. Odbieraj telefon za każdym razem, gdy zadzwoni.
Zamartwiaj się, czy mówi się „tą” czy „tę”, „wziąść” czy „wziąć”, „poszłem” czy „poszedłem”.
Łam sobie głowę nad tym, czy postawić dwukropek, czy średnik.
Godzinami zastanawiaj się, czy lepiej pisać, czy stenografować, używać komputera czy notesu, długopisu czy ołówka, maca czy peceta.
Przypominaj sobie każde źle ocenione wypracowanie, jakie kiedykolwiek napisałeś. Przywołuj w pamięci każdego nauczyciela, który skrytykował twój styl. Prowadź dyskusje z niewidzialnymi redaktorami, zwołującymi co godzinę zebrania w twojej głowie. Płacz nad listami odmownymi, których jeszcze nawet nie dostałeś, ale bez wątpienia dostaniesz.
Jak nie pisać?
Daj się onieśmielić technice. Odłóż pisanie do czasu, aż będziesz umiał włączyć w edytorze numerację stron.
Zrób najpierw doktorat z twórczego pisania. Idź na terapię. Znajdź odpowiednią grupę dla pisarzy.
Poczekaj, aż przezwyciężysz strach przed porażką albo przed sukcesem. Wmawiaj sobie, że masz małe szanse na publikację. Martw się o to, z czego będziesz płacić rachunki. Porównuj się ze wszystkimi.
Narzekaj, że na dworze jest za gorąco lub za zimno, zbyt duszno albo zbyt przyjemnie, by pisać.
Postaw sobie za cel dołączyć do klasyków literatury światowej. Analizuj każdy pomysł, nim napiszesz pierwsze zdanie. Dąż do perfekcji.
Ogłoś się następcą Szekspira.
Jak ognia unikaj własnego stylu. Używaj wyłącznie trudnych słów, żeby zaimponować czytelnikom.
Jak nie pisać?
Zgłoś się na kolejną konferencję dla pisarzy, zamiast faktycznie usiąść przy biurku z piórem w ręku.
Powtarzaj sobie bez przerwy, że nie masz nic do powiedzenia. Sprawdź horoskop. Zrób listę osób, które nie wierzą, że uda ci się zostać pisarzem.
Spiłuj paznokcie. Podlej kwiaty. Posprzątaj w piwnicy.
Otwórz biuro. Zbuduj sobie pustelnię w ogródku albo przeznacz na pisanie jedną część domu.
Szukaj wsparcia u wszystkich wokół. Zapomnij o swoich smutkach, zainteresowaniach czy ulubionej muzyce. Narzekaj, że nikt cię nie rozumie.
Żądaj zaliczki, zanim cokolwiek napiszesz.
Wdawaj się w dyskusje z telemarketerami. Układaj pasjanse na komputerze. Zrób listę rzeczy do załatwienia i na pierwszym miejscu umieść pisanie.
Narzekaj na nauczyciela angielskiego, którego bałeś się w szkole. Profesora, który nie zwracał na ciebie uwagi na studiach. Brata, który ukradł ci pamiętniki. Siostrę, która przeczytała twoje dzienniki.
Marnuj czas, zazdroszcząc innym pisarzom, którym wszystko przychodzi tak łatwo.
Redaguj tekst podczas pisania. Sprawdzaj gramatykę i interpunkcję, zanim skończysz akapit.
Tak często opowiadaj o swoich pomysłach, aż nawet ciebie zaczną nudzić.
Jak nie pisać?
Poczekaj, aż będziesz mieć dzieci. Poczekaj, aż twoje dzieci przestaną ząbkować, skończą sezon piłkarski i wyjadą na studia.
Poczekaj, aż codziennie będziesz mieć dwie pełne godziny na pisanie.
Poczekaj, aż rzucisz palenie, picie albo znajdziesz odpowiedniego drinka i zalejesz się w trupa.
Poczekaj, aż twoje rodzeństwo się wyprowadzi, a twoi rodzice umrą. Poczekaj, aż spotkasz miłość swojego życia. Poczekaj, aż sąd orzeknie rozwód.
Poczekaj, aż wyjedziesz na wakacje. Poczekaj, aż wrócisz z wakacji.
Poczekaj, aż znajdziesz swoją muzę. Poczekaj na natchnienie.
Poczekaj, aż doktor powie, że zostało ci sześć miesięcy życia.
A potem umrzyj, zabierając ze sobą wszystkie nienapisane słowa.
Huuuh....
Mocny jest ten rozdział.
Oczywiście na internecie pewnie znajdziecie pełno stronek dla początkujących pisarzy.
Jakieś poradniki, studia i inne duperelki.
Poszukałam i no cóż...
Jestem rozczarowana.
Praktycznie każdy poradnik radzi:
Znajdź sobie fajnego wydawce;
Znajdź sobie fajnego wydawce;
Poszukaj weny ( jak nie masz weny nie pisz!!!)
Skończ studia humanistyczne;
Nie!!! Lepiej!!! Skończ studia pisarskie :O
No i po co???
Nawet jeśli Twoja książka będzie do bani i nudna to ona będzie TWOJA.
W przyszłości kiedy przeczytasz Twoją książkę swoim dzieciom będą z Ciebie dumni.
Będą chcieli Cię naśladować.
Jest pełno cytatów o czytaniu.
Najpopularniejszy to chyba cytat Umberto Eco:
"Kto czyta książki, żyje podwójnie"
A oto cytat Monteskiusza idealnie odnoszący się do pisania:
"Pisząc nie trzeba tak wyczerpywać przedmiotu, aby nic nie pozostało dla czytelnika. Nie chodzi wszako o to, aby ludzie czytali, ale aby myśleli"
PISZ.
Nie chcesz pisać?
Zmotywuj się do robienia czegoś równie ekscytującego.
Nie lubisz czytać?
Kiedy ostatnio przeczytałeś/łaś jakąś książkę?
Lekturę?
Hmm...
W takim razie idź do biblioteki.
Poproś o coś ciekawego.
Przeczytaj.
Poza tym macie tutaj trochę obrazków związanych z czytaniem :)))
0 komentarze