Często rozmawiałam ze znajomymi o różnych sposobach na śmierć oraz o tym jak chcieliby zejść z tego świata. Oczywiście większość wolałaby umrzeć przez sen albo ze starości. Ja osobiście w ogóle o tym nie myślę i póki mogę to korzystam z życia.
Teraz z pomocą przyjdzie nam niezastąpiona Wikipedia. Patofizjologia rzadka przyczyna śmierci, zazwyczaj w mechanizmie zatrzymania akcji serca i asfiksji spowodowanych napadem śmiechu.
W dziejach wiele razy zdarzało się, że ktoś umarł wpadając w histerię ze śmiechu. Najczęściej zdarzało się to oczywiście Grekom.
Starożytny filozof Chryzyp zauważył, że jego osioł poczęstował się owocem figowca. Rozbawiony kazał słudze dolać mu jeszcze wina. Skończyło się na tym, że histerycznym śmiechem nabawił się zawału.
Znacie kota Filemona? Być może twórcy wzorowali się imieniem słynnego twórcy komedii. Pewnego dnia ów człowiek umarł z powodu opowiedzianego przez siebie żartu.
Kalchas, legendarny jasnowidz jest bohaterem kolejnej historii, tym razem wręcz niemożliwej do uwierzenia. Sadził właśnie winorośl w swoim ogrodzie, kiedy to obok przechodził inny jasnowidz, który powiedział mu, że nie skosztuje napoju z winogron, bowiem wcześniej umrze. Dlatego więc, jak tylko Kalchas wytłoczył wino z zebranych owoców, zaprosił ów człowieka, aby go ośmieszyć i ukazać jego nieprofesjonalizm. Nalał trunku do szklanek i zaczął się śmiać. Wpadł w taką histerię, że umarł nie spróbowawszy trunku.
I kolejny Grek, Zeuxis. Był malarzem, do którego pewnego dnia zgłosiła się kobieta, aby namalował jej portret. Okazała się ona wręcz karykaturalnie szpetna. Podobno chciała, aby malarz sportretował Afrodytę. Kiedy mężczyzna się o tym dowiedział zaczął się histerycznie śmiać, potem umierając z powodu uduszenia.
Teraz czas na trochę nowszą historię. Rok 1975. Angielski murarz Alex Mitchell po pracy zasiadł do oglądania swojego ulubionego programu telewizyjnego The Goodies nie spodziewając się, że będą to jego ostatnie chwile życia. Zmarł po 25 minutach ciągłego śmiechu. Oto skecz, który go zabił (jestem niezłą idiotką, ale oglądając go bałam się, że umrę)(okazało się, że wcale nie był taki śmieszmy).
Może słyszeliście o całkiem zabawnej komedii Rybka Zwana Wandą. Królowała ona około 20 lat temu. Zdarzyło się tak, że Duńczyk, Ole Bentzen miał pecha obejrzeć ten film. W pewnym momencie dostał takiego ataku śmiechu, że jego tętno przez jakichś czas utrzymywało się pomiędzy 250 a 500 uderzeń na minutę!!! Potem nastąpił zawał i tak skończyło się jego życie.
Nie spodziewałam się tego, że zwykły film może spowodować śmierć. Zapewne znacie to uczucie kiedy wpadacie w wielki amok śmiejąc się. Teraz pomyślcie sobie co musieli czuć Ci ludzie.
Śmierć taka jest bardzo rzadka. Ostatnie zapisane przypadki, które znalazłam pochodzą z XX wieku.
Dlatego nie obawiajcie się. Raczej Wam to nie grozi :)
Śmiejcie się w każdej możliwej sytuacji, kiedy tylko chcecie. Nawet jeśli mielibyście wyjść na idiotów to warto.
Jednakże uważam że całkiem przyjemnym i zabawnym sposobem na śmierć jest śmiech.

W dziejach wiele razy zdarzało się, że ktoś umarł wpadając w histerię ze śmiechu. Najczęściej zdarzało się to oczywiście Grekom.
Starożytny filozof Chryzyp zauważył, że jego osioł poczęstował się owocem figowca. Rozbawiony kazał słudze dolać mu jeszcze wina. Skończyło się na tym, że histerycznym śmiechem nabawił się zawału.
Znacie kota Filemona? Być może twórcy wzorowali się imieniem słynnego twórcy komedii. Pewnego dnia ów człowiek umarł z powodu opowiedzianego przez siebie żartu.
Kalchas, legendarny jasnowidz jest bohaterem kolejnej historii, tym razem wręcz niemożliwej do uwierzenia. Sadził właśnie winorośl w swoim ogrodzie, kiedy to obok przechodził inny jasnowidz, który powiedział mu, że nie skosztuje napoju z winogron, bowiem wcześniej umrze. Dlatego więc, jak tylko Kalchas wytłoczył wino z zebranych owoców, zaprosił ów człowieka, aby go ośmieszyć i ukazać jego nieprofesjonalizm. Nalał trunku do szklanek i zaczął się śmiać. Wpadł w taką histerię, że umarł nie spróbowawszy trunku.
I kolejny Grek, Zeuxis. Był malarzem, do którego pewnego dnia zgłosiła się kobieta, aby namalował jej portret. Okazała się ona wręcz karykaturalnie szpetna. Podobno chciała, aby malarz sportretował Afrodytę. Kiedy mężczyzna się o tym dowiedział zaczął się histerycznie śmiać, potem umierając z powodu uduszenia.
Teraz czas na trochę nowszą historię. Rok 1975. Angielski murarz Alex Mitchell po pracy zasiadł do oglądania swojego ulubionego programu telewizyjnego The Goodies nie spodziewając się, że będą to jego ostatnie chwile życia. Zmarł po 25 minutach ciągłego śmiechu. Oto skecz, który go zabił (jestem niezłą idiotką, ale oglądając go bałam się, że umrę)(okazało się, że wcale nie był taki śmieszmy).
Może słyszeliście o całkiem zabawnej komedii Rybka Zwana Wandą. Królowała ona około 20 lat temu. Zdarzyło się tak, że Duńczyk, Ole Bentzen miał pecha obejrzeć ten film. W pewnym momencie dostał takiego ataku śmiechu, że jego tętno przez jakichś czas utrzymywało się pomiędzy 250 a 500 uderzeń na minutę!!! Potem nastąpił zawał i tak skończyło się jego życie.
Nie spodziewałam się tego, że zwykły film może spowodować śmierć. Zapewne znacie to uczucie kiedy wpadacie w wielki amok śmiejąc się. Teraz pomyślcie sobie co musieli czuć Ci ludzie.
Śmierć taka jest bardzo rzadka. Ostatnie zapisane przypadki, które znalazłam pochodzą z XX wieku.
Dlatego nie obawiajcie się. Raczej Wam to nie grozi :)
Śmiejcie się w każdej możliwej sytuacji, kiedy tylko chcecie. Nawet jeśli mielibyście wyjść na idiotów to warto.

Kilka minut temu kiedy tylko zobaczyłam ten gif zaczęłam się śmiać jak mały delfinek.
Ciekawie było zobaczyć minę mojego brata, który nie widział w nim nic śmiesznego.
0 komentarze